Moje aktywności Outdoor

Tutaj znajdziesz opisy moich aktywności rowerowych na świeżym powietrzu, albo raczej na tzw. „świeżym powietrzu”, bo większość moich tras rowerowych leży nieopodal miejsca, o którym doskonale mówią słowa piosenki: „I odmiennym jakby rytmem u nas ludziom bije serce, choć dla serca nieszczególne tu powietrze (…)”.

To tu, to tam i po pagórkach

Czwartek, 12 czerwca 2025 • Komentarze: 0

Aktywność
8 131 1807
Data
12 czerwca 2025
Czw. 15:05 18:11
Rower
Ridley Falcn
6 7 7
Kalorie
1938kcal
Czas
2:56:15
37
452
0:44 0:34 0:00
Dystans
79.81km
36
441
16.95 17.74
Prędkość
27.17km/h
47
538
23.0 31.1 51.6
Kadencja
86rpm
121
Tętno
129bpm
145
Moc
191W
30
266
160 189 701
TSS
244
22
127
Przewyższenia
529m
13
386
       318
Nachylenie
+ 3.1% - 3.0%
+ 9.3 - 14.5
Temperatura
25.6°C
24.0 29.0

Długo zastanawiałem się, dokąd mam dzisiaj pojechać. Jak już wielokrotnie wspominałem, w dzień powszedni staram się unikać tras, które wymagają przejazdu przez zakorkowany Kraków. Pozostaje południe, wschód lub kombinacja tych kierunków. Nawiasem mówiąc, nawet tam muszę się uporać z popołudniowym szczytem komunikacyjnym, ale to jestem w stanie zaakceptować. Nie mogąc dojść samemu ze sobą do konsensusu, pomyślałem, że może coś „urodzi się” po drodze i pojechałem na wschód w stronę Niepołomic. Zanim tam dotarłem, wpadł mi do głowy pomysł, aby odwiedzić północne rejony i zobaczyć, co zmieniło się przez lata na tamtejszych drogach. Przejechałem więc przez most na Wiśle i ulicą Brzeską pojechałem w stronę Igołomskiej.

I tutaj mała dygresja. W kierunku, w którym jechałem, droga była niemalże pusta, ale w przeciwną stronę, czyli od Igołomskiej do Niepołomic, pas był całkowicie zakorkowany. A to przecież kilka kilometrów. Nie wiem, co się stało przez te lata, gdy nie jeździłem na rowerze, ale czasy spokojnej, bezpiecznej, bezstresowej jazdy na rowerze odeszły już chyba do przeszłości. Zdaje się, że niedługo będę musiał pakować rower do samochodu i jechać przynajmniej kilkadziesiąt kilometrów od miasta, aby znaleźć się we względnie spokojnej okolicy. Problem w tym, że słowo „jechać” może łatwo zamienić się w „stać w korku”…

Wróćmy jednak do opisu dzisiejszej trasy. Przejechałem przez Czulice i Wronin i dojechałem do drogi wojewódzkiej 776. Tam skręciłem w stronę Kocmyrzowa. Droga 776 na tym odcinku nie należy do przyjaznych dla rowerzystów. Nie ma poboczy, na które można ewentualnie uciec przy spotkaniu z kierowcą mającym problem z oceną odległości przy wyprzedzaniu. Zmęczył mnie ten odcinek, tym bardziej, że jak niemal cała dzisiejsza trasa, obfitował w liczne hopki. Dopiero za Luborzycą, gdy droga stała się dwupasmowa, mogłem odetchnąć.

Zbliżając się do Nowej Huty pomyślałem, że skręcę w ulicę Morcinka i wrócę do domu tak, jak to robiłem wielokrotnie przed laty, czyli przez centrum miasta. Gdy dotarłem do al. Jana Pawła II, szybko pożałowałem mojej decyzji. Dojazd od Ronda Mogilskiego to była droga przez mękę i rowerowy Armagedon. Nawet nie chce mi się o tym pisać…

Skomentuj...

Podpis: (opcjonalnie)

Jeśli chcesz, abym mógł się z Tobą skontaktować, wpisz w poniższym polu adres e-mail lub numer telefonu. Ta informacja będzie znana wyłącznie mnie i nigdzie nie będzie widoczna.
Kontakt: (opcjonalnie)