Moje aktywności Outdoor

Tutaj znajdziesz opisy moich aktywności rowerowych na świeżym powietrzu, albo raczej na tzw. „świeżym powietrzu”, bo większość moich tras rowerowych leży nieopodal miejsca, o którym doskonale mówią słowa piosenki: „I odmiennym jakby rytmem u nas ludziom bije serce, choć dla serca nieszczególne tu powietrze (…)”.

Wśród płatków śniegu

Poniedziałek, 18 stycznia 2016 • Komentarze: 0

Aktywność
8 8 794
Data
18 stycznia 2016
Pon. 9:49 12:06
Rower
Ridley X-Bow
8 8 40
Kalorie
1070kcal
Czas
2:13:17
102
833
0:34 0:26 0:00
Dystans
56.38km
105
826
12.19 13.77
Prędkość
25.38km/h
121
868
21.1 31.1 45.1
Kadencja
90rpm
119
Tętno
139bpm
175
Przewyższenia
466m
86
479
       331
Nachylenie
+ 3.8% - 3.3%
+ 9.0 - 7.0
Temperatura
- 2.0°C
- 3.0 - 1.0

W Małopolsce rozpoczęły się właśnie ferie zimowe. Z tej okazji pozwoliłem sobie wziąć kilka dni urlopu, aby nieco więcej czasu spędzić z moimi dzieciakami, o ile dzieciakami można nazwać studentkę i ucznia gimnazjum. To oczywiście ma swoje plusy, bo dzieci w tym wieku są całkowicie samowystarczalne, a więc jest czas, aby… wyskoczyć na rower.

Wstałem dość wcześnie. Biel za oknem nie wystraszyła mnie. Kilka stopni mrozu też nie robiło wrażenia, zwłaszcza, że świeciło słońce. Szybko przygotowałem się do wyjścia i wkrótce byłem gotowy na kolejną zimową wycieczkę. Rozpocząłem ją od rozgrzewki w okolicach domu, a potem pojechałem w stronę Wieliczki, by ostatecznie zjechać do Kokotowa. Stamtąd dotarłem do Brzegów. Jechałem wśród pól, które wkrótce będą miejscem Światowych Dni Młodzieży. Cała okolica, niegdyś zaniedbana i zapomniana, wygląda dzisiaj zupełnie inaczej, chociaż zimowy krajobraz nie pozwala w pełni docenić skali transformacji. Potem skręciłem w stronę Krakowa, przejechałem przez Rybitwy, dotarłem w okolice Centrum Kongresowego, skąd pojechałem do ulicy Kapelanka. Chociaż słońce skryło się już za chmurami, było relatywnie ciepło. Od czasu do czasu prószył drobny śnieg, który nie przeszkadzał w jeździe. Nie zamierzałem psuć sobie zabawy, więc pojechałem w stronę ulicy Zawiłej, przejechałem obok osiedla Kliny, a później skierowałem się do Swoszowic. Później był tradycyjny podjazd na ulicy Sawiczewskich. I na tym zamierzałem zakończyć, ale czułem jeszcze niedosyt, więc pojechałem do Wieliczki. Po drodze zaczął sypać gęsty śnieg, który – oczywista oczywistość – tym mocniej szczypał mnie w twarz, im szybciej jechałem. Dałem jednak radę. Z Wieliczki wyjechałem ulicą Czarnochowską i do domu wróciłem tą samą drogą, którą go opuszczałem dwie godziny wcześniej.

Skomentuj...

Podpis: (opcjonalnie)

Jeśli chcesz, abym mógł się z Tobą skontaktować, wpisz w poniższym polu adres e-mail lub numer telefonu. Ta informacja będzie znana wyłącznie mnie i nigdzie nie będzie widoczna.
Kontakt: (opcjonalnie)