Moje aktywności Outdoor

Tutaj znajdziesz opisy moich aktywności rowerowych na świeżym powietrzu, albo raczej na tzw. „świeżym powietrzu”, bo większość moich tras rowerowych leży nieopodal miejsca, o którym doskonale mówią słowa piosenki: „I odmiennym jakby rytmem u nas ludziom bije serce, choć dla serca nieszczególne tu powietrze (…)”.

Włóczęga miejsko podmiejsko zamiejska

Czwartek, 4 września 2025 • Komentarze: 0

Aktywność
2 167 1843
Data
4 września 2025
Czw. 15:05 19:22
Rower
Ridley Falcn
2 42 42
Kalorie
2394kcal
Czas
3:53:14
12
122
0:45 0:37 0:03
Dystans
102.52km
21
221
16.85 17.89
Prędkość
26.37km/h
63
694
22.4 28.9 61.2
Kadencja
81rpm
111
Tętno
134bpm
152
Moc
184W
52
397
148 162 663
TSS
256
18
94
Przewyższenia
592m
9
315
       276
Nachylenie
+ 3.5% - 3.3%
+ 11.2 - 8.4
Temperatura
29.1°C
24.0 33.0

Zasadę mam prostą. W dni powszednie jeżdżę albo na wschód, albo na zachód, albo na południe, ale nigdy na północ. Wynika to z prostego faktu, że mieszkam w takim rejonie Krakowa, z którego mam bardzo dobry dojazd na południe oraz na wschód. Nieco gorzej jest z kierunkiem zachodnim, ale też jakoś sobie radzę. Natomiast jazda w kierunku północnym oznacza przejazd przez całe miasto w porze największego natężenia ruchu. Z tego powodu, na pytanie: „gościu, dlaczego nie jeździsz na północ?”, zawsze odpowiadałem, że to nie ma sensu. Nie ma sensu, bo muszę lawirować pomiędzy użytkownikami hulajnóg elektrycznych (hulajnogistami?). Nie ma sensu, bo to oznacza konfrontację z dostawcami jadła wszelakiego, poruszającymi się na nielegalnych rowerach z nieprzyzwoitą prędkością. No i wreszcie nie ma sensu, bo piesi, nie mieszcząc się na chodniku, są wszędzie.

Dzisiaj postanowiłem zmierzyć się z kierunkiem północnym, bo to, co napisałem powyżej, to były raczej moje przypuszczenia, których nie sprawdziłem w praktyce. I wiecie, co? Nie myliłem się! Zanim dotarłem w okolice Ronda Ofiar Katynia, miałem średnią na poziomie 22 km/h i zszarpane nerwy. I nawet pomyślałem: never again!

Jednak potem było już całkiem fajnie. Poruszałem się po drogach technicznych wzdłuż północnej obwodnicy miasta, albo po lokalnych drogach, które były w miarę spokojne. W miarę, bo w okolicach „sypialni” Krakowa, czyli Zielonek, Bibic czy Węgrzec, ruch był całkiem spory. W ten sposób dotarłem aż do Batowic, a potem nadal jechałem na zachód po lokalnych, spokojnych i bezpiecznych drogach. W końcu dotarłem do Tropiszowa, gdzie skręciłem na południe. Przejechałem przez Pobiednik Wielki i skierowałem się w stronę Niepołomic, ale nie zamierzałem rutynowo wracać do domu, lecz znów zanurzyłem się w różne boczne drogi i dróżki.

Do domu dotarłem tuż po zachodzie słońca. To oczywisty znak kończącego się lata.

Ja też odpoczywałem w Pleszowie!
Ja też odpoczywałem w Pleszowie!

Sezon zachodów słońca uważam za otwarty.
Sezon zachodów słońca uważam za otwarty.

Skomentuj...

Podpis: (opcjonalnie)

Jeśli chcesz, abym mógł się z Tobą skontaktować, wpisz w poniższym polu adres e-mail lub numer telefonu. Ta informacja będzie znana wyłącznie mnie i nigdzie nie będzie widoczna.
Kontakt: (opcjonalnie)