Koniec lata coraz bliżej, dni coraz krótsze, a więc szanse na zaliczenie popołudniowej setki stają się coraz mniejsze. Dzisiaj jednak udało mi się wybrać na całkiem zacną przejażdżkę. Zacząłem od dotarcia do Mostu Kotlarskiego, którym przejechałem na drugi brzeg Wisły i skierowałem się na wschód. Dojechałem do ulicy Centralnej, a potem do ronda za Mostem Wandy. Potem pokręciłem się w okolicy Pleszowa, odkrywając przy okazji nowe szlaki, które chciałbym dokładniej zbadać w najbliższym czasie. Kolejnym etapem było dotarcie do Niepołomic. Stamtąd skierowałem się dalej na wschód, aż do wsi Chobot. To był punkt zwrotny. Dalsza część trasy to standardowy przejazd Drogą Królewską, a następnie Wiślaną Trasą Rowerową.
To bardzo krótki opis trasy, która liczyła ponad 100 kilometrów. Tak to jest, gdy usiłuję po kilku dniach odtworzyć z pamięci emocje, które towarzyszyły mi po drodze. Zacierają się, odchodzą, pokrywa je patyna. Życie…
Skomentuj...