Apogeum ciemności, czyli najkrótszy dzień roku, jest
już poza mną. Cześć świata, w której przyszło mi żyć, rozpoczęła od dzisiaj powrót
w stronę światła. Za dwa dni Wigilia, a tydzień później skończy się ten rok. Był
niezwykły pod wieloma względami, ale o tym napiszę za kilka dni. Do tych „niezwykłości”,
przynajmniej w kategorii „rowerowa pasja”, prawdopodobnie zaliczę rekordowy
dystans. Do celu jest już naprawdę blisko, więc jeśli aura i zdrowie będą mi
sprzyjać, czyli innymi słowami: jeśli Bóg pozwoli, osiągnę go na kolejnej
przejażdżce. Dzisiaj zaliczyłem ponad połowę z brakującego dystansu, nie
przejmując się ani lekkim morzem, ani lekkim wiatrem, który potęgował odczucie
zimna, ani smogiem, który kolejny raz objął Królewskie Miasto swoim mrocznym
uściskiem.
Skomentuj...