Wrzesień nieodmiennie kojarzy się z końcem lata. Jeszcze trzy tygodnie i nastanie kalendarzowa jesień. Dzień jest już 
Wisła w Niepołomicach.wyraźnie krótszy i coraz mnie czasu pozostało na realizację rowerowych planów. Dla mnie to w pewnym sensie szczególny czas, bo powoli kończy się najpiękniejsza część rowerowego sezonu po niemal trzech latach przerwy. Dlatego chcę dobrze wykorzystać ten czas, bo gdy przyjdą chłodne i deszczowe dni, to trenażer w żaden sposób nie będzie w stanie oddać prawdziwej przyjemności z jazdy.
Dzisiaj udało mi się odkryć nieznane trasy, leżące wcale niedaleko. Jechałem sobie spokojnie ulicą Longinusa Podbipięty, której nie odwiedzałem całe lata, aż tu nagle widzę przede mną ścieżkę rowerową, której onegdaj tam nie było. No to pojechałem nią. Potem zauważyłem samotnego kolarza, który jechał w tym samym kierunku i podejrzewając, iż zna tutejsze szlaki, pojechałem za nim. Nie myliłem się. I tak oto krążyłem po spokojnych drogach na południe od ulicy Igołomskiej, które przebiegały przez tereny dawnych wiosek o przecudniej urody nazwach Kopanina, Piekiełko, Chałupki Górne. Ostatecznie dotarłem do Igołomskiej, pojechałem przez chwilę na północ, a potem skręciłem na południe, by po kilku kilometrach zawitać do Niepołomic. Kolejne kilometry to rutyna, ale tylko do Węgrzec Wielkich. Tam skręciłem na południe, by dotrzeć do Wieliczki, skąd dopiero wróciłem do domu, zaliczając po drodze podjazd na ulicach Krzemienieckiej i Kuryłowicza.
Skomentuj...